Mój osobisty odbiór działalności pana Hołowni od początku był sceptyczny, ale dzisiaj mogę powiedzieć, że faceta po prostu mam dość. Mam nadzieję, że większość Polaków zrozumiała, kim ten pan jest naprawdę.

Foto: X

  Podstawową zasadą polityczną powinno być niemieszanie religii do politycznych decyzji. Nie napiszę, że jestem zaskoczony, bo czytałem felietony Hołowni i fragmenty jego książek, co pozwala mieć wyrobione zdanie o jego światopoglądzie, ale obiecywał, wchodząc do polityki, oddzielenie Kościoła od państwa. I co zrobił? Podejmuje decyzje przez religijny filtr i jeszcze do tego wygłasza tysiące pustych słów.

  Kiedy oceniam wiarygodność pana Hołowni, przypominam sobie pomysł kontaktu z wyborcami przez Jaśminę. Ciekaw jestem, co z tą Jaśminą dzieje się dzisiaj, bo przecież to była gościni pierwszego „zlotu” Hołowników na Torwarze. Tak, tak.. Jaśmina zawiodła na starcie, a opinie wyborców czy raczej wyborczyń dla pana Hołowni nic nie znaczyły i nic nie znaczą. Ważny jest show. I czym to się różni od występów w kościołach? Niczym! Ten sam przekaz dla ludzi, którzy wiarę w puste słowa stawiają ponad własnym myśleniem.

  Wydawało się niedawno, że odsunięcie PiS od władzy zakończy etap religijnej hipokryzji w polskiej polityce. Złudzenie. Trzecia droga w ramach chęci przejmowania części pisowskiego elektoratu przejęła najpierw religijną hipokryzję. I pisowska zamrażarka sejmowa zamieniła się w „uśmiechniętą chłodnię Hołowni”. Nie wiem, co było gorsze, bo przy PiS nikt nie miał złudzeń, a teraz wielki demokrata boi się proboszcza i znowu Polacy mają razem z nim podporządkować się temu lękowi.

  Piotr Tomski

Dodaj komentarz