Aborcja jest z całą pewnością procedurą medyczną czy świadczeniem zdrowotnym i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości, a zatem dostęp do tego świadczenia jest dobrem osobistym, bo katalog dóbr osobistych jest otwarty. No właśnie. Francuzi są w tym względzie bardzo rozsądni.

Photo by EKATERINA BOLOVTSOVA on Pexels.com

  Wyobraźmy sobie teraz pozew kobiety, której nie pozwolono w Polsce wykonać aborcji, mimo jej wyraźnego żądania z powodu myśli samobójczych, jakie powoduje u niej ciąża. Kto jest w stanie stwierdzić, jakie myśli ma ta kobieta? Wariograf? Prokurator? Sąd? Samo przejście takiej drogi prawnej mogłoby zabić tę kobietę. Deklaracja o myślach samobójczych i wizyta u psychiatry musi w Polsce skutkować dopuszczeniem do aborcji. I takich rozporządzeń się spodziewam po ministrze zdrowia. Takich zaleceń się spodziewam po lekarskich organizacjach i lekarskich uczelniach.  

  Pozew kobiety przeciwko państwu, które zmusiłoby ją do urodzenia dziecka w takiej sytuacji, powinien zawierać żądanie odszkodowania w kwocie kilku milionów złotych, a współodpowiedzialność materialną powinni mieć przy tym lekarze, którzy ewentualnie tej ciąży by nie usunęli. Po takich procesach kościołkowcy może coś by zrozumieli.

  Dołożyłbym do powyższego nałożenie obowiązku wypłacania renty dla kobiet, które, mimo sprzeciwu, musiały urodzić dziecko; renta oczywiście musiałaby mieć jakieś czasowe normy. Rentę powinno płacić państwo z możliwością regresu wobec Kościoła katolickiego i lekarza, który odmówił wykonania aborcji. Regres określałby sąd cywilny.

  I co w tym jest najśmieszniejsze? To wszystko można zrobić od dzisiaj w obowiązującym w RP stanie prawnym. Hi, hi, hi…

  Piotr Tomski

Dodaj komentarz