W odpowiedzi na prezydenckie veto w sprawie „pigułki – dzień po” sejm powinien uchwalić odwetową ustawę i przekazać ją prezydentowi do podpisu. Bezprecedensowość takiej ustawy powaliłaby wszystkich – jednych ze śmiechu, drugich ze złości, a jeszcze innych ze strachu.

Foto: Piotr Wódecki

   Podstawowym obowiązkiem wprowadzanym przez tę ustawę byłoby zmuszenie wszystkich obywateli zarejestrowanych jako wyznawcy dowolnej religii do przestrzegania nakazów wyznawanej religii pod groźbą kary pozbawienia wolności, natomiast obywateli zrejestrowanych jako „bezwyznaniowcy” bądź ateiści zgodnie z tą ustawą nie obowiązywałyby żadne przepisy prawa mające proweniencję religijną lub ideologiczną i niemające oparcia o współczesną naukę.

  W ustawie obowiązkowo powinny się znaleźć zapisy o karaniu za branie viagry czy nawet zakaz jej sprzedawania ludziom religijnym. Onanizm i stosunek seksualny nienastawiony na prokreację powinny być karane karą pozbawienia wolności od lat trzech do dożywocia ( chodzi przecież o mordowanie połówek ludzi).  Kłamstwo powinno być karane grzywną lub karą pozbawienia wolności do roku. Praca w niedzielę (albo inny dzień tygodnia w zależności od wyznawanej religii) powinna być karana grzywną lub karą pozbawienia wolności do ośmiu lat. Szczegółów tych zakazów i kar za ich złamanie można wprowadzić całe mnóstwo.

  Wcześniej należałoby poprosić o pomoc Episkopat Kościoła Katolickiego w Polsce. Biskupi powinni wymóc podpis na prezydencie i najpierw poparcie posłów PiS. Presja powinna się opierać na haśle: każdy Polak i katolik popiera ustawę religijną.

  Ciekaw jestem, swoją drogą, ilu ludzi religijnych zostałoby w Polsce po przyjęciu takiej ustawy. Hi, hi, hi…

Piotr Tomski

Dodaj komentarz