Jestem potomkiem chłopów pańszczyźnianych i nie powinienem może krytykować wartości, które przez wiele lat czy wieków kierowały życiem moich przodków, ale ludzie, ich otoczenie i sposoby na życie nie stoją w miejscu sprzed lat czy wieków. Nie ma już chłopów pańszczyźnianych i należy o tym pamiętać. A chleb (i  jego „święte okruszyny”) zjada coraz mniej przedstawicieli naszego gatunku, bo jest po prostu niezbyt zdrowy.

 Foto: X Delegacja rolników w KPRM w dniu 27 lutego 2024 roku

Mój szacunek dla ludzi pracujących na wsi zszedł do poziomu szacunku dla każdego człowieka. Nie mam żadnych, specjalnych wyróżnień szacunkowych dla nikogo, bo przecież wszyscy jesteśmy równi i wszyscy możemy popełniać podobne błędy, za które musimy ponosić podobną odpowiedzialność. Skala błędów i ryzyka na wsi nie różni się niczym od tej miejskiej. I zejdźmy na ziemię, żeby nie nazwali nas na wsi dziećmi wiatru i kurzu. Wszyscy mają wolny wybór i każdy może zmienić w każdej chwili miejsce pracy, kiedy ta staje się nierentowna.

  Dlaczego rolnik ma dzisiaj dostawać dopłaty i inne wspomaganie, a robotnik w przetwórni rybnej lub rolnej ma ich nie dostawać za swoją pracę. Albo sprzedawca mąki i ryb w supermarkecie – dlaczego nie dostaje dotacji unijnych w Europie? Ja jestem zwolennikiem gwarantowanego dochodu dla każdego. Dlaczego gwarancje państwa czy Unii mają dostawać tylko właściciele ziemi albo kutrów rybackich? Wolny rynek!? Niestety, nie.

  Rolnicy w Polsce dodatkowo odkryli na nowo miłość do Putina. Nie wierzyłbym, gdybym na własne uszy tego nie słuchał od lat. Nie jest to zabawne w obliczu wojny na Ukrainie. I nie jest to zabawne w ogóle, bo Rosjanie wykorzystują to do siania konfliktów, które wprost prowadzą Polaków do samozagłady.  

  Czy polski chłop w swoim geniuszu myśli o tym, co będzie, kiedy Rosja zajmie Ukrainę? Co wtedy zrobią porzuceni i zdradzeni kolejny raz Ukraińcy? Te dwa narody połączone wobec polskiego chłopa zrobią mu … „jesień średniowiecza”. No i może o to chodzi.

  Piotr Tomski

Dodaj komentarz